AI Nostalgia: Kiedy algorytmy pisały jak ludzie (i dlaczego już tego nie robią)

AI Nostalgia: Kiedy algorytmy pisały jak ludzie (i dlaczego już tego nie robią) - 1 2025

Pierwsze spotkanie z AI piszącym jak człowiek – nostalgiczne wspomnienia

Kiedyś, jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych, pierwszy raz usiadłem przed ekranem komputera i uruchomiłem program, który miał generować tekst. Pamiętam, jak z fascynacją patrzyłem, jak na ekranie pojawiają się słowa, które choć wyjęte z kontekstu, brzmiały jakby je napisał ktoś z krwi i kości. To było coś nowego, coś, co wywołało we mnie mieszankę zdumienia i lekkiego niepokoju. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, że właśnie stoimy u progu czegoś, co kiedyś nazwalibyśmy „sztuczną inteligencją”, choć w tamtej formie była ona raczej zbiorem prymitywnych reguł, które próbowały imitować ludzką twórczość.

W tamtych czasach programy takie jak ELIZA czy wczesne systemy tłumaczeniowe wydawały się czymś magicznym. Pamiętam, jak na jednej z konferencji naukowych kolega z pracy, Piotr, pokazał mi prostą wersję ELIZY – program, który miał symulować rozmowę terapeutyczną. Mimo że jego odpowiedzi były zbudowane na podstawie kilku sztywnych reguł, to jednak w chwili, gdy „rozmawiał” z nami, odczuwało się coś więcej. To było jak rozmawianie z duchem, który naśladuje, ale nie rozumie. Jednak ta naśladownicza zdolność, choć ograniczona, miała w sobie pewien urok, który dziś trudno odczuć w masowo produkowanych modelach AI.

Technologia sprzed lat – szkielety, które miały duszę

Wspominając tamte czasy, trudno nie porównać algorytmów opartych na regułach do szkielety, które wymagają mięsa i duszy, by ożyły. Programiści z lat 90. musieli pisać ręcznie każdą regułę, każdą reakcję, każdą odpowiedź. To była praca nie tylko techniczna, ale i artystyczna – trzeba było wyczuć, jak tekst powinien brzmieć, by brzmiał naturalnie, ale jednocześnie mieścił się w ramach narzuconych przez ograniczenia sprzętu i pamięci.

W tym okresie komputer osobisty, taki jak Commodore 64 czy Atari, był sprzętem luksusowym, a oprogramowanie do generowania tekstu było jeszcze na etapie eksperymentów. Pamiętam, jak często korzystałem z Turbo Pascala, próbując napisać własny algorytm, który mógłby tworzyć poezję. To był niekończący się proces testowania, poprawiania kodu i obserwowania, jak program „uczy się” na błędach. W tamtych czasach, kiedy nawet najprostsza funkcja zajmowała kilkaset linii kodu, każdy mały sukces był powodem do dumy.

Od reguł do sieci neuronowych – zmiany, które zmieniły oblicze AI

Przechodząc do początku XXI wieku, świat AI zaczął się gwałtownie zmieniać. Sieci neuronowe zaczęły wypierać tradycyjne algorytmy na bazie reguł. To jak przejście od szkieletu do pełnoprawnego mózgu. Pierwsze próby wykorzystywania głębokiego uczenia się pokazały, że można zbudować modele, które nie tylko powtarzają to, co usłyszą, ale potrafią tworzyć teksty, które brzmią niemal jak napisane przez człowieka.

W tym momencie pojawiły się gigantyczne zbiory danych – od tekstów z internetu po książki i artykuły naukowe. To, co kiedyś wymagało ręcznego kodowania, teraz było dostępne na wyciągnięcie ręki, a moc obliczeniowa chmur obliczeniowych pozwalała trenować modele, o których nawet nie śniliśmy. Wraz z tymi zmianami pojawiły się pierwsze modele GPT – generatywne, uczące się na ogromnych zbiorach tekstów, które zaczęły pisać coraz bardziej naturalnie.

Dlaczego dziś AI nie przypomina już ludzi – analiza zmian i ich konsekwencji

To, co kiedyś było niezwykłe, dziś stało się normą. Modele typu GPT potrafią wygenerować tekst, który trudno odróżnić od tego napisanego przez człowieka. Ale czy to dobrze? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Z jednej strony, efektywność i precyzja są na najwyższym poziomie. Z drugiej, brakuje tej organicznej, nieprzewidywalnej subtelności, którą miały pierwsze programy oparte na regułach. To jak porównanie ręcznie malowanego obrazu z cyfrowym wydruku – na pierwszy rzut oka może wyglądać podobnie, ale brakuje ducha, emocji, niepowtarzalnego stylu.

Poza tym, w pogoni za coraz lepszymi metrykami, takimi jak BLEU czy ROUGE, wiele modeli straciło z oczu to, co najważniejsze – autentyczność i empatię. AI stało się narzędziem do szybkiego generowania tekstu, ale często kosztem głębi i niuansów. Paradoksalnie, im bardziej dążymy do perfekcji, tym bardziej zacierają się granice między tym, co jest napisane przez człowieka, a tym, co jest wytworem algorytmu.

Przyszłość AI – czy powrócimy do organiczności?

Patrząc na to, co się dzieje, mam wrażenie, że branża zaczyna się powoli przebudzać. Coraz więcej ekspertów i programistów zastanawia się, jak przywrócić sztucznej inteligencji tę organiczną, ludzką nutę. Może to oznaczać powrót do bardziej „organicznych” metod trenowania modeli, uwzględniających niuanse stylu, emocje i kontekst. Coś, co przypominałoby bardziej świadome tworzenie tekstu, a nie tylko statystyczne przewidywania.

Jednym z pomysłów jest wprowadzenie do treningu elementów stylometryki, szumu czy nawet elementów sztucznej emocji, które nadawałyby tekstom głębię. Warto też rozważyć, czy nie powinniśmy powrócić do mniej skomplikowanych modeli, które – choć mogą tworzyć mniej efektownych tekstów – potrafiłyby być bardziej „żywe”.

Coraz trudniejsze odróżnianie od człowieka i pytanie o etykę

Rozmywanie się granic między tekstem AI a ludzkim rodzi poważne pytania etyczne. Czy powinniśmy tworzyć maszyny, które piszą tak dobrze, że trudno odróżnić ich od ludzi? Czy nie ryzykujemy, że zniszczymy autentyczną twórczość, jeśli AI zacznie ją naśladować na tyle, że stanie się jej nieodróżnialny? W dodatku pojawiają się fałszywe informacje, plagiaty i dezinformacja – wszystko to stawia przed nami dylematy moralne, które jeszcze niedawno były nie do pomyślenia.

Chociaż wiele z tych problemów jest jeszcze w fazie dyskusji, jedno jest pewne – od tego, jak będziemy podchodzić do rozwoju AI, zależy nie tylko technologia, ale i nasza przyszłość jako społeczeństwa. Czy powrócimy do bardziej organicznych, „ludzkich” modeli, czy też zatracimy się w cyfrowym świecie, gdzie teksty będą coraz bardziej doskonałe, ale coraz mniej autentyczne?

– czy przyszłość AI będzie bardziej ludzka?

Patrząc na całą tę historię, można odnieść wrażenie, że to, co kiedyś było wyjątkowe, zostało zepchnięte na margines przez dążenie do perfekcji i efektywności. W tym wyścigu zapomnieliśmy, że sztuczna inteligencja powinna służyć ludziom, a nie ich zastępować. Może warto się zatrzymać na chwilę, spojrzeć wstecz i pomyśleć, czy nie da się połączyć tego, co było najlepsze w dawnych algorytmach, z nowoczesnymi technologiami.

Jestem przekonany, że przyszłość AI nie musi oznaczać jej wyobcowania z ludzi. Może wrócimy do bardziej organicznej formy, która będzie pisała tak, jak my – z odrobiną niedoskonałości, emocji i pasji. A wtedy, może, znów poczujemy tę magię, którą kiedyś odczuwaliśmy, patrząc na pierwsze próbki tekstu generowanego przez maszyny.